piątek, 23 marca 2012

Trzeci Nowy Rok w tym roku – Nyepi

Pierwszy Nowy Rok świętowaliśmy w Europie. Drugi obchodziliśmy w Chinach w Szanghaju , gdzie nieoczekiwanie zostaliśmy zaproszeni do wspólnego świętowania razem z gospodarzami hostelu, w którym mieszkaliśmy. Było to dla nas bardzo miłe, szczególnie z tego względu, że tradycyjny Nowy Rok jest świętem bardzo rodzinny. Uczestniczyliśmy tego wieczoru w obfitej kolacji, podczas, której na środku stołu, na podgrzewaczu stał kociołek z rosołem i co jakiś czas gospodarze dorzucali do niego różne specjały: mięsne kulki, owoce morza, różne warzywa i przede wszystkim chińskie, noworoczne pierożki, które potem każdy wybierał sobie sam na talerz. Taka kolacja trwała wiele godzin, bo repertuar potraw wrzucanych do kociołka zmieniał się stopniowo, aż do deseru, którym były słodkie kulki z ciasta, które także gotowaliśmy w tym samym rosole. Po kolacji o 24.00 uczestniczyliśmy w zbiorowym odpaleniu arsenału fajerwerków, które gospodarze kupili na tą okazję. Szczególną popularnością cieszyły się wielometrowe, sznury małych głośno eksplodujących po sobie petard, których huk przypominał serię z karabinu maszynowego, prócz tego były również rzymskie ognie i kolorowe strzelające wulkany, którymi gospodarze witali nowy, nadchodzący właśnie, Rok Smoka. Potem jeszcze przez 15 kolejnych dni, świętowanie się powtarzało; każdego wieczora, wystrzeliwano w powietrze tony petard, aby uczcić kolejne podyktowane tradycją okazje. A my każdego wieczora, przedzieraliśmy się przez ulice, zatykając uszy od ogłuszającego huku i rozglądając się na wszystkie strony, czy nie wchodzimy właśnie na teren pirotechnicznego pokazu.
Dzisiaj, za to, zupełnie niespodziewanie i niechcący przydarza nam się kolejny, trzeci Nowy Rok w tym roku. Nyepi to tradycyjny, hinduistyczny  Nowy Rok świętowany na Bali. Samo brzmienie nazwy Święta kojarzy nam się ze słowem ‘nie pij’ i jak się okazuje nie jest to skojarzenie nieuzasadnione. Nyepi to balijski dzień ciszy, milczenia, postu, autorefleksji i zbliżenia się do natury. W ciągu całego dnia od 6.00 rana, przez 24 godziny zabronione są wszelkie czynności, które tą ciszę i skupienie mogłyby zakłócać. Nikt nie pracuje, nie wolno rozpalać ognisk a sztuczne światło powinno być stłumione; nie można oglądać telewizji ani słuchać radia; nie można wychodzić na ulicę i wszyscy bezwzględnie muszą pozostać w domach; nie jeżdżą samochody, taksówki, autobusy, nikt nie podróżuje a jedyne na Bali lotnisko, zamiera na ten jeden dzień całkowicie. Zatłoczone zwykle ulice miast stają się zupełnie puste, obecne mogą być tylko specjalne patrole, które sprawdzają, czy wszyscy przestrzegają zasad Święta, oraz sporadyczne karetki, które mogą poruszać się tylko wioząc osoby, których życie jest zagrożone. Co więcej zasady te dotyczą wszystkich, również turystów, nawet tych, którzy mieszkają w bardzo drogich hotelach, bo choć w ramach hotelu mogą sobie robić co chcą to na zewnątrz wyjść im nie wolno.  My również siedzimy dzisiaj w hotelu, wczoraj zrobiliśmy zakupy wody, ciastek, chińskich zupek i owoców, bo choć nie możemy wychodzić na zewnątrz to nie zamierzaliśmy głodować. Wczoraj uczestniczyliśmy także w uroczystości Ogoh-Ogoh, która poprzedza Święto Nyepi. Była to, idąca główną ulicą miasta, procesja gigantycznych potworów niesionych na platformach przy dźwiękach tradycyjnych balijskich instrumentów. Rzeźby potworów symbolizowały demony i złe bóstwa, które, jak wierzą mieszkańcy Bali, są obecne w codziennym życiu, i których trzeba się w nowym, nadchodzącym roku pozbyć. Po tym nocnym, hucznym i głośnym święcie Ogoh-Ogoh, wszystko powoli zamiera i Nowy Rok mieszkańcy Bali tradycyjnie witają już wyciszeni i skupieni na poszukiwaniu harmonii i odnowy.  Bardzo interesujące jest dla nas ta afirmacja ciszy i poniechania wszelkich zajęć – tak różna o znanych nam wcześniej sposobów witania Nowego Roku.
 Procesja potworów Ogoh-Ogoh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz