poniedziałek, 28 maja 2012
piątek, 25 maja 2012
Bezcenne!
Zobaczenie błysku w oku policjanta, kiedy na drodze dostaje
łapówkę – 5 dolarów.
Załatwienie w urzędzie indonezyjskiego prawa jazdy, na
nieprzysługującą kategorię – 100 dolarów.
Masaż na plaży w wykonaniu starszej pani - 7dolarów.
Masaż w pokoju w wykonaniu młodszej pani – 15 dolarów.
Propozycja specjalnego masażu w wykonaniu średnio
przystojnego pana – bezczelne!
Wyrobienie indonezyjskiego dowodu osobistego i paszportu
przedstawicielom pluszowej kategorii – bezcenne!
wtorek, 22 maja 2012
Codzienność - niecodzienna
Z korespondencji oraz rozmów z naszymi czytelnikami wynika,
iż bardzo frapująca jest dla nich kwestia tego, co autorzy poniższego bloga
robią na co dzień. W dzisiejszym poście omówimy więc techniki zagospodarowania czasu wolnego,
jakie stosujemy podczas naszego wyjazdu oraz sposoby uniknięcia oskarżeń o
lenistwo.
Jak wiadomo na tak długi wyjazd mogą sobie pozwolić tylko
osoby trudniące się tzw. wolnym zawodem czyli np. bezrobotni, artyści lub
kulturoznawcy. W ich naturze leży bowiem nieregularny tryb życia ora pozorne
nic nierobienie. Łatwo więc jest im przystosować się do spowolnionego trybu
życia, z którym wiążę się wyruszenie w podróż taką jak nasza. Przedstawiciele
powyższych profesji nie czują się zagubienie, gdy jeden dzień zlewa się z
drugim a spadający z drzewa liść w ogrodzie, staje się wydarzeniem.
Podczas długiego pobytu w egzotycznym miejscu nie liczy się
dni, lecz tygodnie i miesiące. Warto to uwzględnić zadając pytanie co dziś
robili autorzy bloga.
Na zwyczajny tydzień FM składa się wiele rozmaitych zajęć.
Wczesne poranki zazwyczaj spędzają śpiąc, wyjątek stanowią dni, w których mają
ochotę podziwiać na plaży wschód słońca. Wtedy wstać trzeba o godzinie szóstej.
W normalne dni czyli takie, kiedy nie planują żadnego wyjazdu ani innych
nadprogramowych zajęć wstają nie później niż o dziesiątej a od święta zdarza im
się pospać do jedenastej. Tak przy okazji – Bali to wyspa bogów i świąt nie brakuje
tu wcale. Potem przychodzi kolej na śniadanie a po nim zakupy w lokalnej
biedronce i pobliskim targu. Plaża, łapanie światła, robienie zdjęć, dbanie o
bloga, czytanie książek, wizyta w gorących źródłach, gapienie się na kury i
baraszkujące koty. Tak mija im zwykły dzień. Kolacje cztery razy w ciągu
tygodnia jedzą w domu a trzy razy w pobliskim Warungu. Proporcje te zmieniają
się pod wpływem braku pomysłu na to co dziś ugotować. W zależności od
intensywności dnia spać chodzą o różnych porach.
Czasem FM planują parodniowy wyjazd. Wstają wtedy znacznie
wcześniej a spać chodzą znacznie później. Robią wtedy rzeczy, których normalnie
robić nie mogą. Zwiedzają więc centra handlowe i delektują się lodami z
McDonalda. Jak widać pozorne nic nie robienie przez FM jest tylko pozorne. W
rzeczywistości autorzy bloga mają na swojej głowie bardzo dużo zajęć i
problemów. Ot jak choćby to co dziś napisać na blogu i jak spacerując po plaży
uniknąć nagabywań na special masage, na przykład.
czwartek, 17 maja 2012
sobota, 12 maja 2012
Vespa Bali
Dokąd dzisiaj Szefie? Blondyn zapytał Szefa – tego w
pstrokatej koszulce.
Jedziemy! Na naszej wymarzonej Vespie - wyszukanej i
wytargowanej. Obsesja zaczęła się już dużo wcześniej – od Szefa. To on oglądał
się za każdą napotkaną Vespą, zaraził tym szybko Blondyna, potem już obaj
oglądali się zawsze, kiedy na drodze mijała ich artystycznie pierdzącą Vespa. Nie było to trudne, bo Vespę najpierw
słychać a potem dopiero widać, lecz nie jest to takie zwyczajne pierdzenie z
tłumika. W porównaniu ze zwykłym motorem, dźwięk Vespy to muzyka. Najpierw więc
z daleka słuchali, zastanawiali się czy to na pewno ta jedyna, potem kiedy nadjeżdżała
przypatrywali się, długo wodząc wzrokiem po wszystkich jej kształtach i
wypukłościach. Nie mogli oderwać już wzroku, marzyli, że może kiedyś i oni
dosiądą takiej wspaniałej maszyny.
Po nitce do kłębka, rozpytując się u wszystkich napotkanych
mieszkańców Loviny, oglądali różne Vespy na sprzedaż, wszystkie piękne i
wyjątkowe, cudownie stare, stylowe i pozbawione tandetnych dodatków. Widzieli
odrestaurowane skutery sprzed pięćdziesięciu lat, ale kupując taki, mogliby się
od razu spakować i wracać do domu, bo miłość do takiej Vespy byłaby zabójcza
dla ich budżetu. Wreszcie, po wielu dniach szlochów i tęsknoty trafili na
piękną cudownie, lekko odrapaną Vespę PX150E z 1985 roku. Ponieważ oboje- Szef
i Blondyn – mają jakoś dziwnie sentyment do tego roku, to wiedzieli
momentalnie, że tego właśnie szukali. Nie bez znaczenia był też znakomity stan
motoru, Ponieważ nie był to darowany koń to zajrzeli tu i ówdzie, ale wszystko
było na swoim miejscu. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, lecz nie ślepa
miłość. Byli świadomi obowiązków, które wiążą się z zawarciem takiego związku,
wiedzieli, że miłość to nie tylko przyjemności, ale także jeżdżenie do
mechanika, mycie i polerowanie.
Od czasu rozpoczęcia się tego związku, przeszli już razem
dużo. Vespa czasem marudzi, nie chce jej się, zdarza się, że na środku skrzyżowania
nagle się rozmyśla i robi im numery. Ale i tak kochają ja bardzo, byli już razem
w różnych częściach wyspy, na wschodzi i na zachodzie Bali. Widzieli już razem
nie jeden wschód i zachód słońca. Zmieniali przebite koło na trasie, troskliwie
wymieniali jej żarówki, kiedy przestawały świecić. Razem wpadli też na swój pierwszy policyjny
patrol, któremu musieli puścić oko i pięć dolarów, żeby ich puścili za brak
odpowiedniego na Bali prawa jazdy. Pewnego dnia, postanowili też ożywić nieco
dość ciemną kolorystykę maszyny i namalowali kolorowe pasy na bokach Vespy.
Dzięki temu zyskała nowy blask i jeszcze bardziej stała się ich własna,
wyszukana i wymalowana. Vespa, Szef i
Blondyn do dnia dzisiejszego żyją w Lovinie, można ich czasem spotkać na
warzywnym targu, kiedy robią zakupy, lub w gorących źródłach, gdzie zażywają
relaksujących kąpieli.
poniedziałek, 7 maja 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)