sobota, 13 grudnia 2014

wtorek, 4 marca 2014

Pocztówka instant z Londynu

Stolica Zjednoczonego Królestwa ma w sobie wszystko, czego potrzeba do szczęścia amatorom dobrej kawy, sztuki, fotografii, musicali i kuchni. Pewnie właśnie dlatego, nim się spostrzegliśmy nasz pobyt w Londynie dobiegł końca i trzeba było wracać. Nasze londyńskie wakacje zaczęliśmy od przedstawienia „Billy Elliot”, o którym marzyliśmy od dawna. Potem łapaliśmy inspiracje na wystawie Paula Klee w Tate Modern oraz Davida Hockneya w Dulwich Picture Gallery. Odczuwaliśmy przestrzeń na wystawie architektury w Royal Academy of Arts i zjedliśmy kolację w towarzystwie Damiena Hirsta w Tramshed. Poza tym, wypiliśmy świetną kawę w Sharps, odwiedziliśmy sklep Lassco Ropewalk ze starymi klimatycznymi meblami i lampami oraz zagłębiliśmy się w pchli targ na Portobello Road. Udało nam się zrobić prawie wszystko co sobie zaplanowaliśmy przed wyjazdem i nawet trochę przesycić wielkim miastem. Z przyjemnością wróciliśmy, więc do Szkocji mając jednak nadzieje, że kiedyś uda nam się odwiedzić Londyn jeszcze raz. 







Gęsi, kwiaty, stary mur, stacja kolejowa na odludziu, to wszystko udało nam się odnaleźć w centrum wielomilionowego miasta. Miasta, które jest zlepkiem mnóstwa wsi i małych miasteczek- unikalnych mikroświatów, które razem tworzą metropolię. Podoba nam się ten rustykalny i ponadczasowy charakter zdjęć, który mocno przeciwstawia się powszechnemu wyobrażeniu o wielkim, tłocznym, nowoczesnym i współczesnym mieście. Pokazuje to, że nie ważne ile w mieście jest luksusowych domów handlowych, ile samochodów marki Porsche można zobaczyć w ciągu minuty na ulicy, to i tak życie ludzi toczy się w zakamarkach - w ciepłym świetle wiosennego słońca, w cichej ulicy, przyjaznej kawiarni, na zielonej trawie. Ludzie, nawet ci z wielkiego miasta, chyba nie potrafią żyć na stałe, w bezosobowej przestrzeni metropolii, napędzanej odjazdami metra i notowaniami na London Stock Exchange. Przypomina nam to wszystko słowa z muralu  Loesje*, że „z punktu widzenia drogi mlecznej, wszyscy jesteśmy ze wsi”…

*http://www.loesje.pl






Zestaw ostatnich pięciu zdjęć z Londynu jest najbardziej pocztówkowy bo przedstawia jedne z najważniejszych atrakcji turystycznych Londynu, bez, których nie może się obejść żadna przyzwoita, zorganizowana wycieczka. Spoiwem dla pięciu pokazywanych tu fotografii jest rzeka - Tamiza, która snuje się poprzez centrum wielkiego miasta, skupiając nad swoimi brzegami najważniejsze punkty dla turystycznych westchnień. Chciało by się teraz napisać, że owe atrakcje narcystycznie przeglądają się w tej rzece, ale mając na uwadze jak bardzo brudna i błotnista jest Tamiza, było by to zdecydowane nadużycie. 






wtorek, 4 lutego 2014

Kurczak Kung Pao w Pradze.

Przypomniały nam się zdjęcia, które zrobiliśmy w Pradze, mniej więcej rok temu, podczas parodniowych, zimowych wakacji. Jest na nich śnieg i mróz, są czarno-białe a więc tym bardziej odległe i zimowe. Zrobiliśmy je starym aparatem Praktica, który Filip dostał od dziadka. Te zdjęcia to garść uwiecznionych na filmie wspomnień i obrazów, które zostały nam z przed roku. Czechy są krajem, do którego bardzo chętnie jeździmy, choć są blisko, to kulturowo i mentalnie są od Polski bardzo odległe. Jednym ze skojarzeń, które z Czechami mamy to chińskie jedzenie, czasem szukając miejsca, gdzie można by coś zjeść, odnosi się tam wrażenie, że Kurczak Kung Pao to potrawa narodowa. Ale nam się bardzo ta wielokulturowość w czeskim wydaniu podoba. Jest bezpretensjonalna, codzienna i co najważniejsze nie dziwi nikogo. A Czesi, są chyba w tym swoim wielokulturowym świecie szczęśliwi, łącząc prowincję z kosmopolityzmem.









czwartek, 30 stycznia 2014

Rok Konia

Terakotowa armia zaświeciła w Edynburgu z okazji chińskiego Nowego Roku.


środa, 29 stycznia 2014

Rowery koło czterdziestki.

Jakiś czas temu, po przyjeździe do Szkocji postanowiliśmy, że kupimy sobie rowery. Chcieliśmy mieć trochę niezależności w przemieszczaniu się i tylko rowery wdawały nam się w zasięgu ręki. Trochę się naszukaliśmy, bo chcieliśmy kupić stare angielskie rowery w dobrym stanie i dobrej cenie a także musiały być one blisko w naszej okolicy, bo wyprawa na drugi koniec Wielkiej Brytanii nie wchodziła w grę. W końcu znaleźliśmy, kupiliśmy i jeździmy. A poniżej zdjęcia z jednej z naszych rowerowych wycieczek do Musselburgh i Port Seton.










Miłe zaskoczenie sprawiła nam pogoda, bo pomimo zimy nadal możemy bezpiecznie jeździć na naszych rowerach i tylko czasem wiatr wieje nam w oczy…

czwartek, 16 stycznia 2014

Rok postu od postów.


Ostatni nasz post był o chińskim Nowym Roku. Nawet się nie spostrzegliśmy, kiedy tamten Nowy Rok dobiega  końca i niebawem stanie się kolejnym ,starym rokiem. Ale zdążyliśmy, zostały jeszcze dwa tygodnie a my właśnie chcieliśmy podzielić się nowym postem na naszym blogu.
Podróż, która stała się bezpośrednią inspiracją i źródłem naszego bloga, jest coraz bardziej odległa. Czasem zapominamy już nazwy miejsc, ludzi, myli nam się kolejność, zawsze jednak pozostaje blog, który jest dla nas pewną formą pamiętnika i podpory. Dlatego postanowiliśmy przerwać nasz post od postów i coś napisać, bo warto, choćbyśmy mieli to czytać tylko my sami.
Teraz jesteśmy w Szkocji, trudno to raczej nazwać podróżą, bo mieszkamy tu i pracujemy, chwilowo na stałe. Brak przemieszczania się nie oznacza jednak, że nie obserwujemy rzeczy ciekawych i egzotycznych. Nadal robimy zdjęcia, zbieramy historie, dziwimy się. Przetrwała również nasza miłość do jednośladów, choć skuter Vespa jest znowu tylko marzeniem, z plakatu ( bo mamy fajny plakat z Vespą) to kupiliśmy sobie stare, angielskie rowery, na których jeździmy czasem na wycieczki. Rozwijamy naszą pasję dotyczącą fotografii instant, poszerzamy naszą kolekcję aparatów, zagłębiamy się w świat zdjęć natychmiastowych. A wynikiem i dowodem na to, że wszystko co tu napisaliśmy jest prawdą niech  będą zdjęcia, które tu zamieścimy.










Zdjęcia zrobiliśmy naszym Polaroidem.